01.07.2013 „Opluty przez Boga” – spotkanie z misjonarzem księdzem Arkiem Nowakiem
„Opluty przez Boga” – spotkanie z misjonarzem księdzem Arkiem Nowakiem
„…dojeżdżasz do stacji X, wysiadasz, inni jadą dalej. Tak to jest w życiu. Spotykam masę ludzi, by ich pozostawić po jakimś czasie. Bezimienni przyjaciele… Nie przychodzi to łatwo. Staram się dać z siebie wszystko jedynie tam, gdzie jestem…”
W poniedziałkowe popołudnie pociąg księdza Arka Nowaka zatrzymał się przy stacji Tarnów w Polskim Towarzystwie Tatrzańskim. Na powitanie misjonarza przybyli członkowie i sympatycy PTT. Ksiądz Arek przygotował dla nas tym razem prelekcję o swojej kwietniowej wyprawie do Nepalu. W czasie opowieści mogliśmy podziwiać zdjęcia z podróży. Towarzyszyła im w tle romantyczna muzyka. Nepalska eskapada rozpoczęła się w stolicy tego kraju - Kathmandu, gdzie ksiądz Arek wraz z dwójką przyjaciół, czekał na wydanie pozwoleń niezbędnych do dalszej przygody, która miała się rozpocząć lądowaniem na jednym z najbardziej niebezpiecznych lotnisk świata, za jakie jest uważane lotnisko w Lukli. Położony na wysokości 2860 m n.p.m. port lotniczy, stanowi główną bazę wypadową w rejon Everestu. Z lotniska ksiądz Arek przebył drogę do Namche Bazar, miejscowości zamieszkałej przez Szerpów. Wielu turystów przybywa tutaj do hoteli i aklimatyzuje się przed dalszą wspinaczką, chętni mają również możliwość zaopatrzenia się w sprzęt i specjalistyczne ubrania. Kolejne zdjęcia z fascynującej wyprawy, przeniosły nas na górę Gokyo Ri (5383m n.p.m), z której rozciągały się bajkowe widoki. Jednak głównym celem naszego sympatycznego gościa była Mount Everest Base Camp - baza himalaistów położona u stóp Everestu. Sama baza znajduje się na wysokości 5364 m n.p.m. i nie stanowi łatwej trasy dla nowicjuszy. Dla wielu turystów samo dojście do bazy jest wielkim wyzwaniem i osiągnięciem. Z osławionego miejsca przenieśliśmy się w rejon góry Kala Pattar, co oznacza ‘czarną skałę’. Na szczycie powiewają tybetańskie flagi modlitewne, a widok rozciąga się na Everest, Lhotse i Nuptse. Nieunikniony koniec podróży i powrót na lotnisko, z którego tylko odważni piloci z brawurą wzbijają maszyny ku niebu, nie był końcem naszej podróży z księdzem Arkiem.
01.07.2013 - Spotkanie z ks. Arkiem Nowakiem - (fot. Artur Marć)
Po powrocie z Himalajów ksiądz Arek wyruszył bowiem w kolejną podróż życia. Tym razem celem stało się Santiago de Compostella. Podobno każdą pielgrzymkę rozpoczyna się u progu własnego domu (z Polski zajęło by to ok. 4 -5 miesięcy). Ksiądz Arek część tej odległości przebył wykorzystując współczesne środki komunikacji. Drogę do Francji pokonał samolotem zaś do granicy z Hiszpanią dojechał pociągiem. Następnie ruszył pieszo do grobu św. Jakuba Apostoła zwanego też Większym lub Starszym (przedstawiany jest jako pielgrzym odziany w płaszcz i tunikę, na głowie kapelusz z muszlą, trzyma kij i tykwę na wodę), gdyż wśród najbliższych uczniów Chrystusa było dwóch apostołów noszących to samo imię. Do katedry w Santiago de Compostella nasz afrykański misjonarz postanowił dotrzeć wykorzystując dwa szlaki. Najpierw wędrował Camino del Norte, a od miejscowości Oviedo poruszał się po Camino Primitivo. Każdy dzienny etap miał średnio ok. 30 km. Drogę wskazywały żółte muszle oraz tego samego koloru strzałki. Na trasie i w przewodnikach znajdują sie informacje o ewentualnym noclegu, czy miejscach wartych zobaczenia. Aby uzyskać dokument potwierdzający odbycie pielgrzymki, wystarczy mieć paszport pielgrzyma z pieczątkami zdobywanymi w trasie. Cel dla każdego pielgrzyma jest inny, jednak jak napisał w swojej książce „Opluty przez Boga” ksiądz Arek „…biada mi gdybym nie głosił Chrystusa, bez Niego, byłbym zwykłym turystą zachwyconym przyrodą…”. Samotność misjonarza podczas pielgrzymki, jak wspominał skłaniała go wielokrotnie do wielu przemyśleń i modlitwy. Pomimo samotności z wyboru, na szlaku spotkał wielu innych wędrowców, którzy również zdążali do wspólnego celu. Czasem schodził z utartej ścieżki, na rzecz wędrowania po piasku plaży, zwiedzania rozmaitych zabytków czy miast. Na dowód przebytej pielgrzymki mogliśmy zobaczyć jego credencial czyli paszport pielgrzyma z wieloma pieczątkami. Innym dowodem była sportowa sylwetka prelegenta, który pewnego dnia pielgrzymowania przeszedł prawie 45 kilometrów, nie najłatwiejszej trasy. Bez wątpienia pielgrzymowanie wyszczupla.
01.07.2013 - Paszport Pielgrzyma ks. Arka - (fot. Przemek Klesiewicz)
Pamiątką, którą mam od misjonarza na co dzień mieszkającego wśród Masajów w Afryce, jest książka „Opluty przez Boga”. Kontrowersyjny tytuł dla nieznających czynów Jezusa, dla wierzących prawdziwe natchnienie. Inspiracją dla mnie stały się słowa z listu zamieszczonego w książce „Oczy Boga”. „…Sekundy szczęścia! Przydarzają się każdemu z nas. Ale jak je dostrzec, złapać, gdy opuszczamy wzrok lub odwracamy się zalęknieni?! Boimy się spojrzeć w oczy drugiego człowieka. A to może być sam Jezus, który chce spojrzeć na nas i się uśmiechnąć…” tego nam wszystkim w naszym gronie miłośników gór życzę, by móc spoglądnąć sobie zawsze w oczy i się uśmiechnąć pomimo różnic do każdego. A księdzu Arkowi, wielu innych wypraw, które z taką pasją nam opowiada, przenosząc w inny, często duchowy świat. Pamiętając o wsparciu modlitewnym pożegnaliśmy gościa, który już niebawem wraca do afrykańskiego domu.
Kinga Buras
01.07.2013 - ks. Arek dokonuje wpisów w nabytych przez nas książkach - (fot. Przemek Klesiewicz)