"Między niebem, a piekłem" - Spotkanie z misjonarzem z Afryki...
W środę 20 lutego 2013 roku Oddział Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w Tarnowie gościł misjonarza pracującego w Afryce, księdza Arka Nowaka. Nasze spotkanie z wyjątkowym gościem, który przybył z serca Tanzanii, z diecezji Arusha, rozpoczął Janusz Foszcz, który wraz z częścią ekipy PTT odwiedził ks. Arka w misji afrykańskiej. (Relacja z tej wyprawy ukaże się w najbliższym, drugim już numerze kwartalnika "Tarnowska Perć"). Oczekiwanie na opowieści z dalekiego kraju, poprzedziła romantyczna melodia w tle przygotowanych przez naszego gościa slajdów. Przenieśliśmy się na dwie godziny do kraju, zakochanego w Afryce i Masajach misjonarza. Naszym oczom ukazała się bajkowa sceneria. Kolorowo ubrane Afrykanki z wymyślną biżuterią, roześmiane dzieci, domy ulepione z gliny i innych trwałych materiałów. Z punktu widzenia Europejczyka, czas zatrzymał się w masajskich wioskach na stałe, a oni wbrew naszej cywilizacji są szczęśliwi. Ksiądz Arek z pasją opowiadał o swojej misji i powołaniu, które realizuje w Tanzanii, w miejscu, które posiada od lat ustalone prawa, zwyczaje i swoją kulturę. Jeden z przykładów, które przytoczył był o rytualnym przeistoczeniu się chłopców w mężczyzn. Poddawani obrzezaniu, podczas którego zabroniony jest grymas bólu na twarzy, w oczach Wodza i całej wioski stają się mężczyznami. Przywilejem grupy jest ochrona domostw i ich mieszkańców czy polowanie i zapewnienie żywności swoim bliskim.

20.02.2013 - Spotkanie z ks. Arkiem Nowakiem - (fot. Przemysław Klesiewicz)
Kobiety realizują się w wychowaniu dzieci, pielęgnując ognisko domowe. Wcześnie kończą edukację, gdyż są sprzedawane przez ojców, często za krowę czy inne dobra, mężczyźnie. Zdolne i ambitne młode Afrykanki, bez możliwości rozwoju intelektualnego, muszą zgodnie z wolą ojca wieść życie rodzinne. Jak mówił ksiądz Arek, dziewczyna bez potomstwa uznawana jest za gorszą lub czarownicę.
Przygód samemu misjonarzowi nie brakuje… pewnego razu przejeżdżając z wioski do wioski motorem, z opony uszło powietrze, a pompka, która była przy pojeździe zamontowana, odmówiła posłuszeństwa. Pozostawił motor w buszu i sam przeszedł do najbliższej drogi, by tam znaleźć pomoc i wrócić po sprzęt. Napotkany kierowca samochodu i jego pasażerowie chętnie pomogli księdzu, chociaż sami nie posiadali pompki, jednak ze swojego koła zapasowego przetłoczyli powietrze do koła z motoru. Misjonarz mógł odjechać w dalszą podróż. Przybywając do wioski zapytał przedstawiciela małej społeczności o nocleg, ten jednak wskazał mu drogę do hotelu dla białych. Jednak biały ksiądz, nie jest gościem w Afryce, a częścią wspólnoty plemienia, po przedstawieniu się i wymienieniu nazwy grupy, do której przynależy, został zaproszony na nocleg do najważniejszego człowieka w wiosce. Na kolejnym zdjęciu wyrosło ogromne drzewo, znane nam z lekcji geografii o wdzięcznej nazwie Baobab. Ksiądz Arek na swoim blogu www.oplutyprzezboga.dbv.pl pisze o tym drzewie tak:

20.02.2013 - Spotkanie z ks. Arkiem Nowakiem - (fot. Artur Marć)
"Baobab... Legenda głosi, że Bóg sadząc drzewa pomylił się i posadził to drzewo "do góry nogami". To dla mnie najwspanialszy kościół, z którym nawet piękne katedry nie mogą się równać. W paru miejscach na naszej parafii to właśnie one, baobaby stały się miejscem celebracji eucharystii. To potężne drzewo dotyka nieba. Rozłożyste konary zdają się zatrzymywać w sobie błękit, tworząc niepowtarzalną sieć sklepienia. "Ściany" zapisane freskami historii i poszukiwania. Potrzeba może 15-20 osób by "objąć" to Piękno. Dawnymi czasy były one miejscem schronienia dla ludzi ze względu na pień pusty w środku. Obecnie często w jego wnętrzu zamieszkują... pszczoły. I tak to potężne drzewo staje się obrazem ludzkości. Pozory często mylą... Zdarza się, że to co wydaje nam się silne, potężne "z daleka", tak na prawdę w środku jest puste, jak baobab. Ale tę pustkę w człowieku wybrał Bóg, by ją zamieszkać. I jak pszczoła w baobabie tak On rozlewa w każdym człowieku swą słodycz. Należy jednak się wspiąć, zaryzykować, spotkać człowieka. Moja msza w cieniu drzewa... Spotkanie Boga i człowieka. Czasami zrywa się wiatr, czasami pojawiają się chmury. Ludzie się zmieniają a one, drzewa, wciąż są świadkami naszych spotkań z Nim. Na drzewie umarł Jezus i pewnie w cieniu drzewa na świat przyszedł. Posłuchajmy co chcą nam powiedzieć drzewa... co chce nam powiedzieć Afryka. Zapraszam wszystkich na wspólne wędrowanie i próbę piękna. Tego w drugim człowieku i zachwytami Afryki. Arkadiusz sma”

20.02.2013 - Spotkanie z ks. Arkiem Nowakiem - (fot. Artur Marć)
Zdjęcia ukazały nam piękno Czarnego Lądu, różnorodność barw i roślinności. Bliżej nam teraz do zachwytu nad roztańczonym i głośnym domem misjonarza. Budynki misji przypominają styl naszych projektów, z placem zabaw dla dzieci.
Po prezentacji zdjęć i pasjonujących opowieści, wybraliśmy się w podróż z księdzem Arkiem na Kilimandżaro. Prowadził nas krok za krokiem w autorskich filmach z drogi na szczyt sławnej góry. Dzieląc się z nami swoimi doświadczeniami i przemyśleniami, filmował dla nas pasjonatów gór, otoczenie, które zmieniało się wraz z wysokością nad poziomem morza. Przyszedł czas pożegnania z naszym gościem, pamiątkowe prezenty i zdjęcie przekazaliśmy w ręce księdza Arka Nowaka. Księdza, który może być przykładem dla wielu powołanych i dla nas świeckich. Skromny, a zarazem mocny Duchem Bożym, misjonarz z powołania przez Boga i kroczący Jego ścieżkami. Oddany Afryce i ludziom. Dziękujemy księże za dar obecności między nami i za nadzieję, że w tych trudnych czasach Kościoła, jest ktoś, kto idzie pod prąd, stawia sobie wymagania i za najwyższą wartość i sens życia obrał podróż ścieżkami wiary do Boga.
Kinga Buras

20.02.2013 - Spotkanie z ks. Arkiem Nowakiem - (fot. Artur Marć)